W tle leci taneczna muzyka, nogi poruszają się w rytmie samby a ja odpoczywam po dość długim tarciu spodni pumeksem. Tak dobrze widzicie. Pumeksem. Dzisiejszy wieczór spędziłam na tworzeniu kolejnej typowo mojej części garderoby.
Dziś padło na jasne spodnie z New Yorker'a. Kupiłam je za śmieszną cenę 5.95 zł już kilka lat temu, ale po tym jak upaćkałam je podkładem (czasami po prostu sam spada na ubrania podczas nakładania) rzadko wyciągałam je z szafy. Przeważnie do jakiś dłuższych bluz czy koszulek. Na szczęście przeglądając kilkanaście blogów natrafiłam na kilka świetnych stylizacji. To spowodowało, że ruszyłam swoje cztery litery do pracy.
Wykorzystując powyższe przedmioty zaczęłam przerabianie spodni. Są one dość grube i ciężko było w szybki sposób "podziurawić" je, ale mam nadzieję, że sprostałam swoim oczekiwaniom. :)
Zaczęłam od zrobienia dziur na kolanach i poplamionej kieszeni. I to było najmniej pracochłonne zajęcie w całym "projekcie". Choć miałam ochotę zrobić więcej dziur i przetarć na nogawkach postawiłam raczej na "simple look". Szpilką rozsuwałam nitki a za pomocą pęsety wyciągałam je z starając się nie poprzerywać niteczek, które okazały się dość delikatne. Na koniec pozostałe krótkie niteczki dodatkowo "natapirowałam"(?) za pomocą pumeksu. Z jego pomocą również "zmiękczyłam" tkaninę energicznie przejeżdżając w górę i w dół tworząc delikatne przetarcia.
Według mnie spodnie nabrały nowego charakteru i przyznam, że choć ręce od ścierania materiału trochę mnie bolą to jestem bardzo zadowolona z efektu jaki powstał, Na dniach postaram się wybrać porobić trochę zdjęć z tymi spodniami jako elementem garderoby.
Jak Wam się podobają takie spodnie? Chętnie byście takie nosili czy raczej nie?